Strima Sp. z o.o.

30-01-2005 Odszedł od nas Ryszard Pogorzelski

Odszedł od nas Ryszard Pogorzelski

Mówiliśmy na NIEGO po prostu Rysiu, czasami w żartach nazywałem GO Schwarzenegger, bo wydawał się niezniszczalny. Był dla wszystkich przyjazny, rzadko tracił spokój, którym emanował na nas wszystkich. Lubili go młodzi, kochali „starzy” współpracownicy. JEGO naturę, jakość pracy, stosunek do innych ludzi i inne ważne ludzkie cechy, można określić jednym skromnym przymiotnikiem, był po prostu dobry. W ostatnich tygodniach myślałem o NIM bez przerwy, świadomie i podświadomie. Wiedziałem, że jest z NIM bardzo źle. Na końcu stycznia nie mogłem być w Poznaniu i kolejne esemesy czytałem z obawą, że któryś przyniesie najgorsze wieści. 30 stycznia stało się to najgorsze. Prawie jednocześnie otrzymałem kilka esemesów podobnej treści, "Rysiu nie żyje", "dziś po południu zmarł Rysiu", "stało się". Nikt nie odważył się zadzwonić, by nie rozmawiać o bólu po odejściu dobrego CZŁOWIEKA i bliskiego KOLEGI.

Odszedł od nas Ryszard Pogorzelski

Nie możemy myśleć o tym, jak o złym śnie, z którego jeszcze możemy się przebudzić. Już nigdy nie usłyszymy jego opanowanego głosu, nie poczujemy tego spokoju. Nie naprawi już żadnej wytwornicy i nie zmontuje żadnego Prixa. Tego nie zmienimy, bo jest nieodwracalne i niezależne od nas. Mamy jednak, wszyscy JEGO przyjaciele, pełne prawo zachować GO na zawsze wśród nas. Tego prawa nikt nam nie odbierze, nie ma takiej siły. Najważniejsze co po nas pozostaje, to wspomnienia bliskich. Dlatego mówmy o NIM, ile wlezie, wbrew losowi, który czyni nas śmiertelnymi i chce uczynić zapomnianymi. Nie damy się i o RYSIU nie zapomnimy.
Gdy ostatnio odwiedziłem GO w szpitalu, podczas rozmowy spojrzał na mnie, uśmiechnął się i powiedział …"wiesz, jak sobie tutaj leżę, to myślę o urlopie i rybkach". Więc jak już GO zabrałeś Panie Boże, to mu załatw porządne jezioro, nad którym nie tną komary, a szczupaki biorą, jak zwariowane...
Paweł Broński